niedziela, 30 stycznia 2011
SurfBoard pozwala wygodnie przeglądać strony internetowe na coraz popularniejszych urządzeniach iPod czy iPhone, wyposażonych w dotykowy ekran, ale serwisu można również używać na laptopach czy urządzeniach stacjonarnych. Na stronie głównej mamy kilka przykładowych linków, ale można wpisać dowolny adres. Zawartość strony wybranego serwisu jest wyświetlana w dwóch panelach, jak otwarta książka. Wirtualne kartki można przewracać, korzystając na urządzeniach z dotykowym ekranem z tegoż ekranu, a na "zwykłym" komputerze - z klawiszy kursora. Wygląda to dość przyjemnie, chociaż nie wszystkie strony internetowe są dostosowane do takiego przeglądania. Polskie serwisy informacyjne są wyświetlane dość oszczędnie: Być może na kilkucalowym ekranie ma to sens, ale na komputerze stacjonarnym nie jest zbyt wygodne. Natomiast blogi przegląda się całkiem wygodnie: Przy czym kliknięcie dowolnego artykułu otwiera całostronicowy podgląd. Jeszcze dwie uwagi: Serwis najlepiej działa z przeglądarką Safari, aczkolwiek można ponoć próbować z FF i Chrome. Zainstalowałem Safari 5 - nie ma co marudzić, całkiem fajna przeglądarka... Próbowałem również SurfBoard na telefonie z dotykowym ekranem (Samsung Wave). Działał dość ciekawie - prawa kolumna była wyświetlana prawidłowo, natomiast lewa - odwrócona. No cóż, Wave nie ma przeglądarki Safari...
sobota, 29 stycznia 2011
MapOfMetal to atrakcyjny wizualnie i dźwiękowo przewodnik po muzyce "metalowej". Przewodnik zrobiony jest w formie mapy, na której zaznaczono odpowiednimi symbolami (jest nawet legenda...) gatunki i podgatunki tej głośnej muzyki. Mapka jest interaktywna; klikamy symbol z nazwą, która nas zaciekawiła (nazwy są na ogół ponure, mroczne...) - w lewym dolnym rogu wyskakuje obszerny opis i lista utworów z danego gatunku. Oczywiście - klikamy i leci muzyka... W prawym górnym rogu jest widoczna mała mapka całego obszaru, ułatwiająca nawigację. Lewy dolny róg: jako zwolennik szybkich rytmów kliknąłem Speed Metal ; lista utworów całkiem obszerna, z dwoma przebojami Deep Purple na czele... Nie jestem znawcą "metalu", więc z tym większą ciekawością buszowałem po różnych zakątkach metalowego lądu...
piątek, 28 stycznia 2011
IfItWereMyHome to "porównywarka" krajów całego świata. Wiadomo, że "gdzie indziej" żyje się lepiej. Trawa bardziej zielona, a w telewizji - mniej reklam. Chociaż... Na przykład Irlandia, Zielona Wyspa szczęśliwości, podobno już nie jest taka szczęśliwa; podobno mają kryzys, bezrobocie, Polacy masowo wracają do ojczyzny, która - jak wiadomo - jest "tygrysem" Europy... Zanim uwierzymy i siądziemy na laurze (na Laurze?) - sprawdźmy na stronie IfItWereMyHome. Serwis służy właśnie do porównywania dość wymiernych danych, typu dochód narodowy, nakłady na służbę zdrowia czy długość życia w danym kraju. Wystarczy wybrać dwa kraje - na przykład Polskę i Irlandię:
Dane użyte do zestawienia pochodzą głównie z CIA Factbook.
Zawsze można do porównania wziąć Sudan czy inną Etiopię...
czwartek, 27 stycznia 2011
MessageHop to prosty serwis do tworzenia krótkich wiadomości z ozdobnikami. Te ozdobniki nie są może zbyt rozbudowane - tekst wiadomości może falować czy pojawiać się na kilka sposobów, do tego dodajemy zdjęcia - ale cały serwis jest prosty i każdy potrafi zrobić coś efektownego. Kilka przykładów mamy na głównej stronie. Klikamy Start here! i do roboty. Żadnych kont czy logowania - nie są potrzebne. Menu nie jest skomplikowane - możemy dodać tekst oraz zdjęcia.
Do tego efekty - wybieramy je z rozwijanej listy. Efekty uatrakcyjniają wyświetlanie naszego tekstu - np. stopniowe pojawianie się czy falowanie wpisanych liter. Serwis automatycznie zapisuje naszą pracę - jest dobrze...
Wybieramy kolor tła. Na koniec - przesyłamy link znajomym lub publikujemy na stronie. Zrobiony "na szybko" przekaz:
środa, 26 stycznia 2011
Pinterest to nowy serwis - na tyle nowy, że do założenia konta potrzebne jest zaproszenie (mam w tej chwili kilka zaproszeń - gdyby ktoś chciał skorzystać, proszę o podanie adresu e-mail). Ale o co chodzi...? Pinterest pozwala gromadzić w jednym wirtualnym miejscu znalezione w sieci zdjęcia, grupując je na "tablicach". Można więc tworzyć i przeglądać zbiory o określonej tematyce. Wiadomo - surfujemy sobie, aż tu widzimy niesamowity krajobraz, albo kota w okularach, albo kapitalny mebel; warto zapisać "na potem", a potem - pokazać znajomym. Na głównej stronie zobaczymy liczne przykłady; kliknięcie wybranej grafiki pozwala ją obejrzeć dokładnie i prowadzi do "tablicy" osoby, która dany plik zamieściła w serwisie. Do poszczególnych plików przypisane są tagi , ułatwiające wyszukanie grafik o określonej tematyce. Po założeniu konta możemy oczywiście tworzyć własne "tablice" o dowolnych nazwach i zamieszczać na nich dowolne grafiki. Jak? Najprościej - kopiując i wklejając w okienku Add a Pin link do znalezionej w sieci grafiki. Potem klikamy Pin It i gotowe. Jeszcze łatwiej użyć skryptozakładki - przeciągamy na pasek przeglądarki odpowiedni guzik i klikamy go, gdy znajdziemy ciekawe zdjęcie: Następnie klikamy w wybrane zdjęcie: I... no tak, gotowe... Poniżej - moja tablica z trzema "przypiętymi" zdjęciami (zdjęcie faceta z kotem po lewej to moje zdjęcie profilowe z Facebook - poprzez to konto zalogowałem się do Pinterest). Grafiki można też przesyłać z dysku, albo - "przypinać" na swojej tablicy ciekawe zdjęcie znalezione u innego użytkownika. Znalazłem ciekawie położony domek: Przypiąłem domek na swojej tablicy; przy okazji można zajrzeć, kto zamieścił dane zdjęcie i co ma jeszcze ciekawego. Sam pomysł nie jest niczym nowym - zamieszczamy zdjęcia, przeglądamy obrazy innych użytkowników, komentujemy, udostępniamy, znajdujemy osoby o podobnych gustach i zainteresowaniach... Pinterest jest jednak po prostu ładny, kolorowy i przyjazny; miło tam pogrzebać, zawsze znajdziemy coś ciekawego i miłego dla oczu.
wtorek, 25 stycznia 2011
ClayYourself to serwis, pozwalający złożyć z elementów naszą (niekoniecznie...) podobiznę. Ten edytor jest bardzo prosty "w obsłudze" i dość efektowny. Postać tworzymy z elementów typu nos, oczy, uszy, zarost itd... Po wyborze odpowiedniego kroju ust, nosa czy fryzury, dostępne są opcje doboru koloru elementu, wielkości oraz położenia (chwytamy kursorem i przesuwamy w wybrane położenie). Brwi np. można przesuwać niezależnie, osiągając efekt efektownego uniesienia jednej z nich. Dzięki temu ilość możliwych kombinacji jest bardzo duża, mimo ograniczonego wyboru modeli oczu czy ust. Jest nawet kilka "ozdobników" typu kolczyk w nozdrzu, blizna czy słuchawki na uszach. Awatar nie jest łudząco podobny do mnie - dopiero pod koniec zabawy dostrzegłem, że można przesłać do serwisu swoje zdjęcie z dysku (lub użyć kamery) i powiesić na wzór. Gotową podobizną chwalimy się w serwisach społecznościowych. Dostępna jest obszerna galeria podobizn, utworzonych przez innych użytkowników. Serwis ma jeszcze kilka ciekawych opcji; jeśli np. nie chcemy występować pod własnym nazwiskiem, warto skorzystać ze specjalnej maszynerii, podpowiadającej efektowne zestawy imię-nazwisko.
poniedziałek, 24 stycznia 2011
BufferApp to rodzaj bufora na nasze komunikaty, wysyłane do serwisu Twitter. Możemy tam "wrzucić" kilka twitów i zaplanować, kiedy mają być wysłane. Po co? A my - spokojnie... Po szybkim założeniu konta możemy już planować: Następnie wpisujemy treść komunikatów - możemy ją w każdej chwili modyfikować. O resztę troszczy się automat.
niedziela, 23 stycznia 2011
Fatpaint to rzeczywiście rozbudowany edytor grafiki, działający w naszej przeglądarce i korzystający z technologii Flash. Na tyle rozbudowany, że nie pokuszę się o wymienienie choćby wszystkich opcji. Edytor jest bezpłatny, aczkolwiek konto płatne daje dostęp do większej liczby klipartów czy czcionek. Kilka ciekawych cech Fatpaint:
Przyjrzyjmy się bliżej: Jak wspomniałem, funkcje pogrupowane są z rozmieszczonych na ekranie panelach; niektóre, te pomocnicze, możemy wyświetlać lub ukrywać zależnie od potrzeb, korzystając z menu Windows. Kolekcje obrazów czy klipartów są dość obszerne, aczkolwiek tylko część z nich jest dostępna bez opłat.
Co ciekawe - jednym z zastosowań edytora jest tworzenie wzorów na produkty, dostępne w serwisie Zazzle; na przykład koszulki, buty czy czapki (wybór jest duuuuży...). Jak to zrobić? Można oczywiście wykorzystać zdjęcie swoje, swojej ukochanej czy ukochanego kota, dodając np. stosowny napis i jakieś ozdobniki. Inna droga - korzystamy z zasobów serwisu, czyli bogatego zbioru grafik wektorowych i rastrowych. Do dzieła więc:
Wybraliśmy odpowiedni model? Podana jest cena - no to jak, kupujemy czy zmieniamy wzór? Wybór narzędzi jest naprawdę obszerny; można się bawić w malowanie czy edycję zdjęć, dodawanie do tego obiektów wektorowych, napisów, efektów. Edytor oferuje oczywiście takie podstafowe funkcje, jak automatyczny zapis projektu, wielostopniowe Undo i Redo, a także - pracę na warstwach. Ilość opcji może zniechęcić niektóre osoby, ale - po pierwsze - nie trzeba wgłębiać się w szczegóły, a po drugie - dla osób lubiących takie zabawki Fatpaint oferuje naprawdę dużo...
sobota, 22 stycznia 2011
Scale of the Universe pokazuje po prostu całą skalę wielkości obiektów naszego Wszechświata - od najmniejszych aż po największe. Zabawa w wędrówkę po skali wielkości jest dość pouczająca i skłaniająca do refleksji. A wystarczy tylko poruszać suwakiem poniżej okna: Jak widać, najlepiej znane nam otoczenie jest umiejscowione mniej więcej w środku skali, a nawet - trochę na prawo, bliżej większych obiektów. Jest dobrze - jesteśmy w centrum, w najważniejszym punkcie... Przesunięcie suwaka w prawo burzy trochę nasze samozadowolenie i dumę - a miejsca na przesuwanie jest dużo... Również przesuwanie w lewo skłania do refleksji; wiadomo, że bardzo małymi obiektami są wirusy, ale to - okazuje się - dopiero początek wędrówki... Bardzo obrazowe przedstawienie...
czwartek, 20 stycznia 2011
Pisałem kilka dni temu o kodach QR; na stronie firmy TEC-IT znajdziecie darmową aplikację,pozwalającą utworzyć efektowną, biznesową wizytówkę z naszymi danymi zakodowanymi w ten właśnie sposób. Należy wybrać jeden z dwudziestu dostępnych wzorów: Następnie w tabeli po lewej stronie wpisujemy swoje dane. Te dane zostaną zakodowane w postaci czarnych prostokątów kodu QR, a część z nich zostanie wydrukowana "normalnie" na wizytówce. Tu jest pewien kłopot: polskie znaki można wpisywać i będą widoczne (na przykład moje nazwisko z literką ń było napisane poprawnie), natomiast aplikacja przekształcająca dane do postaci kodu QR zgłosi błąd... Szkoda, bo dalej jest prosto: sprawdzamy na podglądzie, czy wszystko OK, a następnie generowany jest plik PDF z wizytówkami. Aha, a dlaczego te dziwne "robaczki" na wizytówce mogą być przydatne? Większość nowoczesnych telefonów komórkowych ma opcję odczytywania kodu QR. |
Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Często czytam:
Mój e-mail
Zaglądam na:
Tagi
|